wtorek, 24 stycznia 2017

Czy mieszkańcom Puszczykówka potrzebny jest duży obiekt handlowy?

Przedstawiamy list otwarty mieszkańca Puszczykowa, który jest głosem w dyskusji na marketu w Puszczykowie. 

*Piotr Płóciennik

Puszczykowo, 23 stycznia 2017

Szanowny Panie Macieju,

Proszę o odrzucenie w jutrzejszym głosowaniu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu przy ulicy Moniuszki zezwalającego na budowę marketu w tym miejscu. Argumenty za odrzuceniem są następujące. Proszę je rozważyć.
Blaszany, paskudny market w środku Puszczykowa

O wyjątkowości Puszczykowa i unikalnym charakterze naszego miasta – w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy – wypowiadało się kilkadziesiąt osób, podkreślając, że w okolicach Poznania nie ma drugiego miasta, o takim charakterze.

Wszyscy kochamy ładne miejsca, gdzie możemy spędzać czas otoczeni przyrodą, a spokoju nie zakłócają nam żadne hałasy. Najpiękniejsze miasta to takie, które przyciągają piękną architekturą, zielenią i spokojem. Wszyscy chcielibyśmy, by Puszczykowo było właśnie takim miejscem.

Czy nowe obiekty mogą nawiązywać do dawnej architektury? Fot. Maciej Krzyżański
Zaproponowany przez Burmistrza miejscowy plan zagospodarowania z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi do budowy brzydkiego, blaszanego marketu jednej z tanich sieci dyskontowych w najważniejszym miejscu Puszczykówka. Tłumnie przyjeżdzający miłośnicy lodów będą mogli z ogródka Państwa Kostusiaków podziwiać logo taniej sieci dyskontowej i komentować. Z pewnością komentarze te nie będą pochlebne dla Radnych Miasta i Burmistrza.

Nie mamy żadnej gwarancji, że w tym miejscu powstanie market sieci „Piotr i Paweł” i że będzie on wpasowywał się w charakter tego miejsca i naszego miasta. Wśród biznesmenów jest bardzo wielu uczciwych ludzi. Są też ludzie nastawieni tylko na zysk. Umowy podpisuje się po to, by chronić się przed wykorzystaniem przez kogoś, dla kogo zysk jest najważniejszy. Dobre umowy powinny chronić nas przed hipotetycznymi sytuacjami, które mogą się wydarzyć, gdy mamy do czynienia z nieuczciwymi ludźmi.

Nie bądźmy naiwni, wierząc, że podpisany przez Burmistrza akt notarialny z właścicielem gruntu daje miastu jakiekolwiek gwarancje. Następny właściciel gruntu może z łatwością zignorować to porozumienie, gdy działkę kupi kolejna spółka. Możliwość wybudowania marketu w tak atrakcyjnym miejscu jest dla największych sieci dyskontowych tak wyjątkowa, że kara umowna z umowy, którą podpisało miasto jest po prostu kosztem pozyskania tego gruntu. Obecny właściciel działki zarobi ogromne pieniądze.

Dla sieci dyskontów – do której trafi ten grunt wraz z miejscowym planem zagospodarowania pozwalającym na budowę marketu – taniej będzie wybudować obiekt według własnego uznania, bez oglądania się na porozumienie z miastem i ew. zapłacić karę. Jednak przy pomocy prostych ruchów prawnych wyegzekwowanie kary od właściciela gruntu będzie niemożliwe. Nie łudźmy się – sieci dyskontowe budują obiekty, które najtańszym kosztem pozwalają im sprzedawać jak najwięcej. To koszmarki architektury, które szpecą nasze miasta. Zostaniemy z ręką w nocniku. Albo precyzyjnie mówiąc: zostaniemy z brzydkim blaszanym obiektem w centrum Puszczykówka, parkingiem pełnym samochodów i korkami przed przejazdem kolejowym.
Czy mieszkańcom Puszczykówka potrzebny jest duży obiekt handlowy w tym miejscu?

Tego nie wiem. Gdy zapytałem Burmistrza, czy prowadzone były jakiekolwiek badania dotyczące potrzeb mieszkańców w tym obszarze, usłyszałem odpowiedź, że nie. A więc, tak naprawdę nikt tego nie wie. Co najwyżej wydaje się nam, że wiemy.

Przed tak ważną decyzją dotyczącą naszego miasta warto upewnić się, że rzeczywiście mieszkańcy tej okolicy chcą marketu o wierzchni 750 m2 i parkingu. To wielki błąd, że Rada Miasta ma podejmować decyzje w tej sprawie, bez wiedzy o preferencjach mieszkańców tego rejonu. Nie wiemy, czy mieszkańcy rzeczywiście chcą sklepu. Nie wiemy, ilu z nich robi zakupy jadąc do sklepu samochodem, a ilu chce mieć sklep tak blisko, by podejść pieszo.
A co jeśli mieszkańcy chcą tutaj marketu?

Może się tak zdarzyć, że większość mieszkańców chce tutaj dużego marketu i parkingu. Jeśli tak, to należy uszanować tę większość. Jednak demokracja nie polega na tym, że większość robi to, co chce, bo wygrała wybory. Prawdziwa, dojrzała demokracja polega na szanowaniu mniejszości i szukaniu takich rozwiązań, by osoby, które znalazły się w mniejszości nie czuły się, że ich zdanie nie zostało wzięte pod uwagę. Jeśli działamy z pozycji siły niszczymy to, co najważniejsze – wzajemny szacunek i umiejętności wypracowywania rozwiązań, które będą dobre dla nas wszystkich.

Wszyscy jesteśmy świadkami tego, jak politycy niszczą więzy, które nas łączą. Bądźmy w Puszczykowie przykładem, że można inaczej i że tego typu decyzje wypracowuje się wsłuchując się w zdanie każdego mieszkańca. Będziemy z tego dumni, że tak właśnie robimy w Puszczykowie. Będziemy częściej uśmiechać się do siebie na ulicach i cieszyć się, że mieszkamy w tak niezwykłym miejscu.
Obiekt, który zdobi Puszczykowo

Jestem przekonany – z własnego zawodowego doświadczenia – że możliwe jest wypracowanie koncepcji obiektu usługowo-handlowego, który będzie ozdobą tego miejsca i jednocześnie nie będzie uciążliwy dla mieszkańców. Miejsca takie jak łódzka Manufaktura lub poznański Stary Browar stały się miejscami, gdzie ludzie chętnie przychodzą, by posiedzieć na ławkach, coś zjeść i zrobić zakupy, bo jednocześnie cieszy ich piękna architektura. Takie miejsca można tworzyć w miniskali w miejscowościach takich jak Puszczykowo. Obiekty takie można tak obsadzić zielenią, że nie będą uciążliwe dla okolicznych mieszkańców. Jest bardzo wiele przykładów takich obiektów

Takie podejście wymaga innego myślenia o zagospodarowaniu tego terenu. Innej rozmowy z właścicielem gruntu i zupełnie innego podejścia do zagadnień prawnych i umowy z właścicielem gruntu. Na takim podejściu wszyscy możemy zyskać: właściciel gruntu, który wybuduje unikalny obiekt i będzie się cieszył z wynajmu powierzchni, okoliczni mieszkańcy oraz całe miasto. Bądźmy wszyscy dumni z tego, że potrafimy zrobić taką rzecz.

Szanowny Panie Macieju,

Proszę o zagłosowanie przeciw miejscowemu planowi zagospodarowania przestrzennego dla okolic ulicy Moniuszki w obecnym kształcie. Uchwalenie go w tej postaci, może spowodować katastrofę dla tego miejsca. Nie będziemy w stanie, już nigdy, tej katastrofy odwrócić.

Jest droga, która pozwoli nam uczynić Puszczykowo piękniejszym. Deklaruję swoją wszechstronną pomoc w tym, by przy ulicy Moniuszki powstał obiekt, z którego wszyscy będziemy dumni. Pierwszym krokiem musi być odrzucenie obecnego projektu planu i rozpoczęcie prac nad zupełnie innym podejściem do zagospodarowania tego terenu.

Bardzo dziękuję za zrozumienie i za to, że Puszczykowo jest takie piękne. 
Sprawmy, by było jeszcze piękniejsze.

*Piotr Płóciennik - mieszka w Puszczykowie przy ulicy Brzozowej. Miłośnik fotografii, dobrej muzyki i sztuki. Zawodowo prowadzi firmę konsultingową.

2 komentarze:

  1. Autor komentarza nie wyklucza budowy sklepu, pod warunkiem, żeby nie był brzydki. Tu się zgadzamy. Nie rozumiem, dlaczego zakładać, że inwestor ma złe zamiary. Nie znam szczegółów negocjacji z inwestorem i nie wiem, czy na pewno miasto nie dba o swoje interesy. Skąd zatem uprzedzenie?
    Dlaczego "Piotr i Paweł" to ładny sklep, a np. Lidl to brzydki? Uroda tych obiektów jest podporządkowana funkcji i przyznam, że nie pamiętam urodziwych marketów Piotra i Pawła.
    Puszczykowo ma być dobrym miejscem do życia dla mieszkańców Puszczykowa. Inne funkcje są drugorzędne. Rola tego miasta jako miejsca wypoczynku jest zdecydowanie przeceniona. Miasto nie ma w zasadzie niczego, co mogłoby zaoferować turystom, a WPN jest wyjątkowo mało turystyczny. Nie zgadzam się na czynienie z miasta skansenu.
    Dla mieszkających i pracujących w Puszczykowie- są tacy- tygodniowe zakupy to wyjazd do Komornik, Lubonia lub Mosiny. Nie wrócą czasy, gdzie zakupy robiło się codziennie i wszystko nosiło się w jednej siatce. Poza tym sklepom Społem (poza "Jedynką" to niestety ukochany przez Poznaniaków skansen) i Arturo (drogo!) zdecydowanie przyda się poważna konkurencja.
    I na koniec: jedzący lody przy torach nigdy nie mieli ładnych widoków i zdecydowanie nie jest to problem, którym powinno się zajmować Miasto.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba ten list. Zgadzam się w całości. Natomiast komentarz powyżej wydaje mi się też ciekawy, choć już nie potrafię się z nim zgodzić w całości. Prawdą jest bowiem, że żaden inwestor nie może być z góry uznany za gorszego. Ale fałszem jest, że można zaufać inwestorowi ot tak. Większość inwestorów buduje byle co, byle zarobić. Tylko część inwestuje z rozwagą i gustem. Jedyne zabezpieczenie to sensowny plan zagospodarowania, bo tylko miasto może wymusić odpowiednią formę budynku. Nie wchodząc w szczegóły, napiszę tylko, że 750 metrów powierzchni to na Puszczykowo zdecydowanie za dużo. Żaden sklep tyle nie ma i nie powinien mieć. W planie można też zapisać powierzchnię biologicznie czynną wokół, ilość/jakość miejsc parkingowych, rodzaj architektury (np. dachu) etc. Jeśli tego nie będzie, to inwestor zbuduje, co chce. A nawet na mało wybrednych sieciach handlowych można wymusić ciekawe rozwiązania.
    Prawdą jest też, że klienci lodziarni nigdy nie mieli ładnych widoków, ale przyznam, że nigdy nie były też tak brzydkie jak 750-metrowy moloch i wieczny korek wokół niego. Fałszem jest natomiast, że to nie miasto powinno zabiegać o jakość przestrzeni publicznej (czyli także widoków). Tylko miasto ma narzędzia, żeby to sensownie robić. Niestety, przykład Puszczykowa i idiotycznego rynku z Biedronką pokazuje, że korzysta z tych narzędzi w sposób mocno niedoskonały.
    Prawdą jest także, że WPN nie może się równać z najbardziej atrakcyjnymi turystycznie regionami kraju. Puszczykowo nie będzie Sopotem czy Zakopanem (co zresztą mieszkańców powinno raczej cieszyć), ale może być przyjemnym miejscem wytchnienia dla mieszkańców Poznania, Berlina czy Warszawy (to nie żart, ale fakt, mieszkam w Warszawie i spotykam wiele osób, które znają Puszczykowo z weekendowych wypadów). Jest turystyka duża i mała, nasze miasto może być ośrodkiem tej drugiej. Co, oczywiście, nie znaczy, że nie może tu powstać nowy sklep. Może i pewnie nawet powinien, ale nie na zasadzie, że sobie burmistrz i skarbnik podpiszą jakiś list intencyjny. Niech najpierw powstanie plan, na który zgodzą się mieszkańcy i właściciele działek, potem niech się pojawi inwestor z ofertą i projektem dopasowanym do tego planu. Nigdy odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń