wtorek, 19 stycznia 2016

Historie tajemnicze z Puszczykowa rodem

Maciej Krzyżański*

Listopad i grudzień są miesiącami melancholijnymi. Pogoda jest deszczowa, wieczorami podnoszą się mgły, a liście opadają na ziemię odkrywając surowy, tajemniczy krajobraz. Jak to pisał Adam Mickiewicz w „Dziadach” - „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie?”. Być może warto w tym szczególnym czasie zainteresować się tajemniczymi opowieściami z przeszłości Puszczykowa, przekazywanych głównie poprzez opowieści ustne. Jest to przecież najstarszy zwyczaj ludzkości, sięgających czasów plemiennych i przedchrześcijańskich.
Chrzest Polski w 966 roku

Jedną z takich legend spisał profesor J. W. Szulczewski, doskonały znawca Wielkopolskiego Parku Narodowego i Puszczykowa. Na terenie naszego miasta w czasach przed chrztem Polski żyło plemię Puszczyków, których wodzem był Luboń. Wiedli oni życie myśliwych i bartników. Piękna Sława, siostra Lubonia, żyła w grodzie Mieszka I. Po przyjeździe Dąbrówki z Czech i przyjęciu chrztu przez możnowładców Polski, Sławę odesłano rodzinie. Poganie odsunięci od wpływów na dworze książęcym zaczęli się buntować. Doszło do zbrojnej rozprawy między Mieszkiem I i jego drużyną a Luboniem i jego sprzymierzeńcami. W lesie na pagórkach za dzisiejszym kościołem w Puszczykowie odbyła się bitwa, w wyniku której rozgromiony został ród Puszczyków.
Rusałka
Rusałka

Jeden z mieszkańców opowiedział mi ciekawą historię na temat nimfy Rusałki. Jak wiadomo Warta od wieków służyła mieszkańcom Puszczykowa. W wodach rzeki mieszkała ponoć nimfa Rusałka, która ukazywała się chłopcom jako piękna, młoda dziewczyna, z rozpuszczonymi włosami. Na początku XX wieku Puszczykowo i Puszczykówko stały się bardzo popularnymi letniskami i nad Wartę przyjeżdżało wielu mieszkańców Poznania. Nimfa Rusałka zaczęła zbierać swoje żniwo. W celu obłaskawienia demonicznego bóstwa w noc Kupały organizowano Wianki na Warcie. W ten sposób starano się okiełznać niebezpieczną istotę.
Ścieżka spacerowa nad jeziorem Góreckim w 1910 roku

Pewna mieszkanka Puszczykowa opowiedziała mi legendę o zakochanej parze, która pewnego letniego dnia wybrała się nad jezioro Góreckie. Działo się to przed wojną, kiedy jezioro to było ulubionym miejscem kąpielowym mieszkańców Puszczykowa. Woda w gorące dni zawsze była chłodna i orzeźwiająca. Wspomniana para spokojne odpoczywała nad wodą, ciesząc się słońcem i piękną pogodą. Zakochani pływali razem pośrodku jeziora, gdy nagle rozpętała się olbrzymia burza. Nie mogli wydostać się na brzeg, a jezioro wciągnęło ich na samo dno. Ciał nigdy nie odnaleziono. Podobno zakochani wychodzą tylko w jeden letni dzień na brzeg, żeby spędzić razem ze sobą czas.
Willa Rusałka podczas okupacji niemieckiej
Willa Lech podczas okupacji niemieckiej
Willa Lech podczas okupacji niemieckiej
Willa Lech podczas okupacji niemieckiej
Willa Lech podczas okupacji niemieckiej
Willa Lech podczas okupacji niemieckiej
Willa Lech podczas okupacji niemieckiej
Willa Lech podczas okupacji niemieckiej
Willa Lech podczas okupacji niemieckiej

W czasie II wojny światowej Puszczykowo i okolice stały się miejscem zamieszkania dla najwyższych władz Kraju Warty. Nad jeziorem Góreckim Namiestnik Rzeszy na Kraj Warty Arthur Greiser postanowił wybudować swoją rezydencję. W 1940 roku wykarczowano las oraz zniwelowano wzgórze Widok. Ziemię z tego wzgórza wywieziono wagonikami do pobliskiego jeziora. Mieszkańcy Puszczykowa relacjonowali, że w pobliżu rezydencji zlokalizowano schron przeciwlotniczy, który ukryty był pod powierzchnią ziemi. Materiały źródłowe potwierdzają plany takiego obiektu. Jedno z wyjść miało prowadzić za mur ogrodu, a drugie do piwnicy siedziby Greisera. Niestety do dzisiaj nie odkryto obiektu. Wiele legend również otacza dawny dom wypoczynkowy „Lech” położony w lesie nadwarciańskim. W czasie wojny znajdował się tam szpital niemieckiego wojska. Mieszkańcy twierdzą, że w pobliżu wybudowany został podziemny schron, jednak jego miejsce nie zostało ustalone.

W samym Puszczykowie elita Kraju Warty przejęła luksusowe przedwojenne wille. Jedną z nich była rezydencja Deierlingów, w którym dzisiaj znajduje się Przedszkole nr 3 „Leśni Przyjaciele”. Według relacji siedzibę miał tam jeden z dowódców organizacji paramilitarnej na Wielkopolskę. U Niemca, który mieszkał w rezydencji, pracowała polska służba. Pewnego dnia jedna ze służących potknęła się wchodząc schodami z piwnicy (gdzie znajdowała się kuchnia), niosąc tacę wypełnioną jedzeniem i zastawą stołową. Upadek był tak nieszczęśliwy, że kobieta skręciła kark. Od tego czasu duch służącej ponoć straszy w budynku, jednak jak mówią ci, co go spotkali, jest nie groźny. Służąca pojawia się zarówno w dzień jak i w nocy. O jej obecności świadczą też odgłosy sprzątania bądź stukającej porcelany. Ostatnio tego ducha widział Pan Szymon.

W Puszczykowie krąży jeszcze wiele legend i opowieści z przeszłości, które nie zostały wyjaśnione. Osoby posiadające informacje o tajemniczych miejscach i historiach z Puszczykowa zapraszam do kontaktu pod adresem poczty elektronicznej krzyzanskimaciej@gmail.com oraz pod numerem telefonu 508 467 405. Może uda nam się wspólne rozwikłać jakieś tajemnice.

*Maciej Krzyżański - członek koła historycznego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz