Maciej Krzyżański*
W Puszczykowie mamy okres wakacyjny – czas zabaw i beztroski. A jak bawili się letnicy w przedwojennym Puszczykowie?
Na początku XX wieku poznaniacy przybywali tłumnie na wywyczasy (określenie wypoczynku w przedwojennej Polsce) do naszego miasta. W 1905 roku w restauracji Leśnej zorganizowano „zabawę w lesie z nocą włoską”, podczas której odbył się „artystyczny koncert smyczkowy”. Imprezie towarzyszyły tańce, w tym „polonez z pochodniami”. Na tego typu atrakcje przybywały wielkie rzesze letników, które doskonale bawiły się przy muzyce, często granej z „jajem”. Wstęp na zabawy dla pań był bezpłatny, panowie musieli niestety zapłacić – czyli tak samo jak na współczesnych imprezach tanecznych. Podczas zabaw ogrody restauracyjne były ozdabiane lampionami, co tworzyło niezwykłą, magiczną atmosferę.
15 pułk ułanów na plaży w Puszczykowie Fot. ze zbiorów M. Krzyżańskiego |
Podczas festynów organizowano różne konkurencje dla pań i panów. Dla przykładu w roku 1910 zorganizowano dla pań turniej hula-hop oraz rzucanie piłki do tarczy. Dla panów było przewidziane strzelanie do tarczy oraz kulanie kręgli. Za udział w konkurencjach były przewidziane nagrody, np. „para młodych gołąbków wraz z sztucznie zbudowanym gołębnikiem”. Urządzano również loterie dla przybyłych letników,w których nagrody były przeróżne – od modnych ubrań, stylowych rzeczy po „wylosowanie indyka i kilku innych żywych okazów”. Takie rozrywki cieszyły się dużą popularnością, właśnie ze względu na mnogość przeróżnych nagród, sponsorowanych przez największe sklepy kupców poznańskich. Wyniki – wraz z nazwą sponsora – były oczywiście publikowane w prasie.
Nie zapominano również o dzieciach, dla których organizowano liczne atrakcje w postaci tańców i zabaw dziecięcych. W końcu każdy rodzic podczas wakacji musi trochę odpocząć od swojej pociechy. Wielką popularnością wśród dzieci cieszył się polonez z chorągiewką. Restauratorzy organizowali także ciekawe zabawy ruchowe, jak np. wyścigi czy też rzucanie do celu. Przy restauracjach mieściło się wiele urządzeń dla dzieci, np. huśtawki. W 1914 roku do Letniska Silva sprowadzono nawet karuzelę oraz amerykańską kolej saneczkową.
Najbardziej efektowne zabawy odbywały się jednak na kąpielisku Rusałka. Tradycyjnie pod koniec czerwca organizowano „Wianki nad Wartą”, którym towarzyszyły koncerty, zabawy taneczne i gry towarzyskie. Kulminacją wieczoru było puszczanie wianków na Warcie wraz z pokazem sztucznych ogni, iluminacją brzegów rzeki oraz paradą oświetlonych łodzi. Wiele imprez organizowanych na kąpielisku było filmowanych, a relacje puszczano w poznańskich kinach.
Zabawom towarzyszyły oczywiście trunki alkoholowe. Wielce zachwalane przez restauratorów było „piwo dobrze pielęgnowane”, m.in. bawarskie, krotoszyńskie i grodziskie. Można było również wypić wina reńskie, węgierskie i przeróżne „likwory przednie”. W restauracjach można było skorzystać ze „znakomitej ciepłej kuchni” (specjalnością były szparagi i zupa rakowa), „zimnych przekąsek”, „wybornej kawy”, „limoniady owocowej”, „mrożonych napojów” i lodów. Restauratorzy inwestowali w specjalne piwnice, w których trzymano lód od zimy (nie było wtedy prądu i lodówek) – dzięki czemu mogli sprzedawać w gorące lato schłodzone produkty.
Zabawy odbywały się nawet w ostatnich dniach przed II wojną światową. Przywołał je we wspomnieniach Józef Miszewski który opisywał je w następujący sposób: „Ostatnim akordem zakończenia sezonu wczasowego była „Noc Wenecka” - tradycyjny dancing […] dnia 26 sierpnia 1939 roku. Dancing ten szczególnie zachował się w pamięci szeregu mieszkańców Puszczykowa i gości z Poznania, to dlatego, że w większości na parkiecie dominowały mundury wojskowe[...]. Wspaniała zabawa osiągnęła [...] punkt kulminacyjny, gdy nagle rozeszła się wśród gości wiadomość, że na bocznym torze, widocznym z lokalu, zatrzymał się pociąg pancerny a co za tym idzie, widmo nadciągającej wojny”.
W czasie II wojny światowej nie można było już organizować zabaw i festynów w Puszczykowie. Jednak liczne wspomnienia z tego okresu świadczą o tym, że Letnisko Puszczykowo było miejscem kultowym dla większości mieszkańców Poznania. Pewien klimat z tamtych lat przetrwał do dziś, a przedwojenne zabawy i festyny mogą stać się przykładem na przyszłość. Może kiedyś znowu odbędą się „Wianki nad Wartą”?
*Maciej Krzyżański - członek Koła Historycznego